sobota, 13 maja 2017

Rzut okiem #6... Strażnicy Galaktyki 2

Oh yeah!
Tak moi drodzy, posypuję głowę piaskiem miały być posty częściej, no ale cóż egzaminy do liceum same się nie zdadzą, a moja ukochana redakcja zasnęła. Obiecuję, że postaram się to naprawić i pomogą mi w tym nie kto inny jak sami Strażnicy Galaktyki. Powiem jedno, będzie się działo! Zapraszam!

Pierwsza część to jeden z moich ulubionych filmów w ogóle i dla mnie najlepszy jaki wydał Marvel. Wyraziste postacie, luźna atmosfera i ta muzyka. Coś niesamowitego, a dwójka dorównała swojej poprzedniczce, w niektórych aspektach nawet ją przebijając.

I AM GROOT
Fabuła jest prosta i przewidywalna, ale to żaden minus. Tym razem nasi nie do końca praworządni bohaterowie wpadają w kłopoty, kiedy Rocket "pożycza" od złotoskórych Suwerennych ogniwa warte kupę kasy. Swoją drogą te złote ludki to najbardziej pompatyczna rasa jaką widziałem. Od tego pozornie niewinnego zdarzenia zaczyna się epicka przygoda zakończona klasyczną "ostateczną bitwą". Naprawdę James Gunn nie zwiódł, stworzył cudowną jazdę bez trzymanki po pięknym wszechświecie. Gdybym miał podsumować wydarzenia używając pojedynczych słów wyszło by tak: Wybuchy, myśliwce, kosmos, wybuchy, lasery, kosmici, wybuchy, piraci, planety, wybuchy, humor, epickość, wybuchy, muzyka, taniec, wybuchy, ROCKET, GROOT I YONDU.

To zresztą mój nowy avek na discordzie
Ekipa Star-Lorda składa się ze specyficznych bohaterów. Mają swoje wyraźne wady, są raczej zgrają łowców nagród niż bohaterami szerzącymi dobro. Korzystają z szarej strefy, nie zawsze przestrzegają prawa. Często się kłócą, czasem obrażają. Jednak, mimo tego są dla siebie rodziną i świetnie wyszło właśnie to skupienie się na relacjach między postaciami. Do piątki znanej z jedynki dochodzi nam siostra Gamory Nebula, która początkowo nie jest nastawiona zbyt przyjaźnie oraz Yondu, który w tej części wypadł o niebo lepiej niż w pierwszej. Widać tu wyraźnie zarysowane wątki łączące członków drużyny w pary. Gamora z siostrą, Rocket z młodym Grootem, pojawiają się także te bardziej miłosne jak Peter z Gamorą. Nawet poczciwy wujaszek Drax znalazł sobie ulubienicę. Osią historii pozostaje jednak odkrywanie tajemnicy pochodzenia Quilla oraz jego relacja z ojcem, który jest nawiasem mówiąc niezłym popaprańcem. Nieodłącznym elementem jest Yondu, który naprawdę wyszedł świetnie. O czym świadczyć może ten cudowny cytat:

" -Wyglądasz jak Mary Poppins!
 - To jakiś facet?
 - ... twardy zawodnik.
 - Jestem Mary Poppins i wymiatam! "

Kocham tę scenę
Takich scen jest o wiele więcej. Byłem w kinie z moim drogim przyjacielem i co chwilę banan wstępował nam na twarz. Niektóry żarty śmieszą grą słów, inne komizmem sytuacyjnym, jeszcze inne po prostu są durne, jak np. przekomarzanki o kupie (na serio) w kokpicie. Kolejną sprawą są doskonałe wręcz efekty specjalne i animacje. Te wszystkie statki kosmiczne, bitwy, lasery, kosmici, powalające krajobrazy na planetach robią ogromne wrażenie.

Ooooo tak!
Człowiek (i ryjówka) nie wytrzymałby jednak ciągłego napięcia, akcji i rozbrajającego humoru. Dlatego zdarzają się sceny spokojniejsze, stonowane, a nawet wzruszające. Kiedy poznajemy powód dla którego Rocket jest takim cynikiem zaczynamy mu współczuć. Finałowa scena pogrzebu jednego z bohaterów (ha, ale spoiler, zniszczyłem wam seans) zwilżyła mi oczy (wcale nie wylałem sobie wtedy coli na głowę skąd ten pomysł?).

EGO!

No wreszcie muzyka, ta muzyka bez której nie wiedzielibyśmy co czują w danej chwili bohaterowie, ta muzyka która pozwala wczuć się w ich skórę. W tym filmie muzyka pełni równie ważną funkcję co obraz, co słowa. Bez muzyki nie byłoby Strażników. Stare utwory z lat 70. 80. pasują tu jak ulał. W połączeniu z widokami typowo sci-fi tworzą niepowtarzalny klimat. Ścieżkę dźwiękową z jedynki mam na MP3 do dzisiaj i wciąż jej słucham, myślę, że z tą będzie tak samo.


Podsumowując, Strażnicy Galaktyki 2 to bardzo dobra produkcja, która spodoba się każdemu fanowi jedynki, klimatów sci-fi z humorem, blockbusterów Marvela i po prostu filmowej zabawy. Polecam z całego serca, film zajął zaszczytne miejsce na mojej liście kinematograficznych doświadczeń. Także nie zwlekajcie tylko lećcie do kina i dajcie się porwać niezwykłemu koktajlowi wrażeń. Oficjalnie ogłaszam, że film dostaje znak jakości Geek District :)
Moja ocena: 9/10
Ocena Duszzarda: 8/10

A na pożegnanie trochę muzyki wprost z ekranu:

Oraz kawałek niezastąpionego Warp Zone wykorzystujący melodie z filmu:

Tym akcentem żegnam się z wami. Życzę miłego weekendu. Kłania się nisko Mr. B







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz