piątek, 21 kwietnia 2017

Rzut okiem #5... Imperium

Ku chwale Imperatora!
Witam wszystkich bardzo serdecznie, z tej strony Mr. B i zgodnie z obietnicą rozpoczynamy reaktywację bloga. W przygotowaniu kilka sporych i mam nadzieję interesujących artykułów, a na razie na spokojnie lecimy z postem należącym do flagowej serii moich recenzji. Zapraszam.


Zgodnie z prastarą zasadą Warhammera nigdy nie za mało. Jako wieloletni fan uniwersum nie mogłem przegapić jednej z najnowszych książek Grahama McNeila, czyli właśnie "Imperium".
Jest to druga część trylogii "Młotodzierżca", która opowiada historię młodego Sigmara, kiedy ten jeszcze nie był bogiem. Sam pomysł na takie ludzkie przedstawienie legendy Starego Świata uważam za bardzo trafiony. Pierwsza część opowiada o początkach procesu zjednoczenia plemion ludzkich, z kolei w tym tomie poznajemy losy Sigmara już po jego koronacji na Imperatora.

Tutaj szybciutkie streszczenie tym razem nie mojego autorstwa (tak to jest jak masz w planach 5 postów i jeszcze dwa na drugiego bloga):

Wypędziwszy orczych najeźdźców, Sigmar jednoczy ludzkie plemiona i kładzie podwaliny pod powstanie Imperium. Nowy kraj rośnie w siłę, ale wciąż grozi mu wielkie niebezpieczeństwo. Do wielu dzikich zakątków nie dociera cywilizacja, a w lasach i górach czają się liczni wrogowie. Kiedy w Norsce wzbiera fala inwazji Chaosu, grożąca zalaniem całego Imperium, Sigmar i pozostali władcy zostają wystawieni na ciężką próbę. ~ lubimyczytac.pl

Akcja z początku rozkręca się wolno, poznajemy przygody władcy i jego przyjaciół tuż po proklamacji powstania nowego państwa. Wraz z nimi przeżywamy pierwsze wojny i kryzysy. Ta część nie wciąga, aż tak mocno, ale kiedy rozpoczyna się epickie starcie z chaosem zaczyna się porządna jazda. Jak zwykle sceny batalistyczne opisane doskonale, czuć ten trud, heroiczność oraz krwawe starcia. Cały ten mroczny klimat uniwersum. Oblężenie Middenheim nie dorównuje co prawda klasykom w stylu Bitwy o Nuln, ale ma odpowiednią dawkę epickości. Bardzo fajnie przedstawieni są za to "ci źli", którzy są odpowiednio szaleni, odrażający i potężni. Finałowa walka zostawia jednak pewien niedosyt, kiedy ma się w pamięci takie arcydzieła jak zniszczenie CZarnej Arki. Występuje tu także, ciekawy wątek poboczny dotyczący relacji miedzy samym Imperatorem, a jego Braćmi Miecza.

Arrrr!


Podsumowując, drugi tom historii Sigmara jest jak najbardziej godny polecenia. Nie zajmie w moim panteonie dzieł o Warhammerze żadnego z pierwszych miejsc i pewnie nie wrócę już do niego, tak jak do całej sagi o Gotreku i Felixie, ale czytało się bardzo przyjemnie. Wolno się rozkręca, ale kiedy już na dobre się zacznie, wciąga i nie wypuszcza. Jeśli należysz do fanów Bojowego Młota powinieneś być zadowolony.

Zachęcam do przeczytania. Pozdrawiam i życzę miłego dnia! 

1 komentarz:

  1. Nigdy nie zagłębiałem się za bardzo w Warhamstera. Chyba czas to zmienić. :)

    OdpowiedzUsuń