źródło |
Na wstępie muszę zaznaczyć, iż z twórczością Terrego i ogólnie ze Światem Dysku jestem bardzo mocno związany emocjonalnie. Przeczytałem ponad 30 tomów tej doskonałej serii, wraz ze wszystkimi bohaterami przeżywałem chwile zabawne, jak i wzruszające. Poświeciłem im znaczną część swojego czasu, i nie żałuję, to była piękna przygoda, a teraz się skończyła. Post ten piszę świeżo co po ukończeniu książki i rzeczywiście czuję, że coś dobiegło końca. Pratchett nigdy wcześniej nie był tak zabawny, a jednocześnie tak dosłowny. Akcja rozpoczyna się od naprawdę mocnego uderzenia, czyli od śmierci postaci znanej każdemu czytelnikowi - babci Weatherwax. Tak dobrze słyszycie. Czarownica czarownic odchodzi. Na jej miejsce zostaje wybrana młoda Tiffany Obolała, która występowała już w kilku poprzednich częściach. Stoi przed nią wielkie wyzwanie, horda elfów przymierza się do frontalnej inwazji na Świat Dysku. Czy uda się jej zjednoczyć wszystkie czarownice przeciwko wspólnemu wrogowi? Czy zdoła przekonać elfy, że ten świat nie jest już dla nich? A przede wszystkim czy Nac Mac Feegle nie wypiją za dużo alkoholu? Zabawna, inteligentna oraz wzruszająca, książka która zamyka wszystkie wątki. Piękne pożegnanie. Dziękuję Terry. Polecam z całego serca każdemu, kto choć trochę czuje się związany z twórczością Pratchetta.
PLUSY:
- Kolejna część Świata Dysku
- Terry w swojej najlepszej postaci
- Domknięcie wszystkich wątków
- Cudowne pożegnanie z uniwersum
- Epicki finał
- Nac Mac Feegle
- Za krótka!!!
- Czego wy chcecie? Minusy przy twórczości Pratchetta?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz